środa, 27 maja 2009

Błogo-sławiony stan

Przyłączam się do opinii mojej przyjaciółki, że to facet musiał wpaść na genialny pomysł, aby CIĄŻE nazwać BŁOGOSŁAWIONYM STANEM. Czysty kretynizm i złośliwość, po prostu męska natura. Jaki błogosławiony?! To czyste przekleństwo, a to co wg. pobożnych leży pod sercem, leży mi na żołądku i co rano zwraca mi się z nawiązką. Nie żebym uczuć nie miała, ale od matczynej miłości to na razie jestem daleka, bo mdłości to nie poranne ale całodzienne, a endorfiny to chyba mają mnie głęboko w poważaniu.