piątek, 23 grudnia 2011

Wesołych Świąt

W ten piękny i wyjątkowy czas, chciałabym Wam życzyć spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia. A tym, którzy ich nie obchodzą, życzę po prostu miłego dnia, aby nic złego go nie zakłóciło.

środa, 21 grudnia 2011

Pachnące drzewko i pierwszy prezent gwiazdkowy

Gdybym pisała tego posta rano napisałabym, że nie mogę doczekać się soboty, kolacji Wigilijnej, łamania się opłatkiem (choć tego akurat nie lubię), barszczu mojej mamy i pysznych ciast. Od paru godzin wiem, że ten dzień stoi pod ogromnym znakiem zapytania, a to za sprawą jakiegoś podstępnego wirusa, który atakuje członków naszej rodziny. Generalnie ten rok jest jakiś do bani, oby się już skończył. Mimo wszystko choinka musi być, chociażby na chodach w korytarzu. Ubierałyśmy ją razem z Ami, jeden pierniczek poległ, na szczęście ozdoby z masy przeżyły :)


U nas choinka wygląda tak, a jeśli chcecie zobaczyć inne piękne drzewka zapraszam na bloga Vanilladecor, tam znajdziecie post choinkowy, szczerze polecam!
A to nasz wspólny pierwszy w tym roku prezent gwiazdkowy ...chociaż bardziej mój niż męża:) Moja wymarzona, długo wyczekiwana, biała kuchnia. Gdy zobaczyliśmy ją w poniedziałek, nie mogliśmy uwierzyć, że jest w 100% nasza. Wiem, może to dziwne, ale w projekcie i w wyobraźni nie była taka ładna. Oczywiście nie wszystkim musi się podobać, ale nam, naszej sąsiadce i paru jeszcze znajomym i rodzinie, ogromnie się podoba:) Nie mogę się doczekać, kiedy zjemy w niej pierwszy wspólny obiad, albo kiedy będę mogła rozłożyć swój warsztat i tworzyć.
Tym oto jasnym akcentem, kończę tego posta. Życzę Wam wszystkim aby te Święta były spokojne i nic ich nie zakłóciło. Może i nam się jednak poszczęści.

piątek, 16 grudnia 2011

Czas się zatrzymał

Czas stanął w miejscu, a zapowiadał się wspaniały tydzień... W poniedziałek rozpoczyna się montaż kuchni, zjadą też meble, energia mnie roznosi/ła. Wczoraj Amelka się rozchorowała, bidulka ma gorączkę i coś jeszcze :( nie wiem dlaczego i jak długo to potrwa. Okropnie znoszę chorobę mojego dziecka, bo ona generalnie nie choruje. Tyle rzeczy chciałam zrobić, wysłać kartki, udekorować pokój, dorobić pierniczków bo prawie wszystkie już są zjedzone, o przygotowaniu prezentów nie wspomnę, a to wszystko zeszło na dalszy plan. Nie dlatego, że moje słoneczko aż tak cierpi, nie wręcz przeciwnie humor ma wspaniały, to ja cierpię. Każdy gorszy dzień Amelki rozstraja mnie kompletnie, wówczas najchętniej ściskałabym ją i całowała non stop oby tylko udało się scałować chorobę. Teraz siedzę, piję kawę i czekam aż się obudzi. Gdy jest chora każda chwila bez niej jest dla mnie udręką, gdy śpi, ja nie wypoczywam tylko czekam niecierpliwie aż zawoła mama, a ja polecę sprawdzić czy już jest zdrowa. Czy każda matka tak ma?

środa, 14 grudnia 2011

Trochę inaczej

Dla Amelki serduszko z Aniołkiem, ten motyw czekał dwa lata, nareszcie znalazłam dla niego idealne miejsce. W nowym pokoiku Amelki może wisieć przez cały rok.

Kilka metrów włóczki, styropianowe kule i odrobina cierpliwości przy owijaniu. Nie wiem jeszcze gdzie zawisną te specyficzne bombki, ale na pewno znajdę na nie miejsce.

Tym razem tylko trzy decoupagowe bombki, motyw z filiżanką jest najfajniejszy, może jeśli czas na to pozwoli dorobię jeszcze kilka takich bombeczek.

Uwielbiam tę klatkę, o każdej porze roku stanowi idealną ozdobę. Tym razem włóczkowa bombka i skandynawskie dzwoneczki z Galerii Camomille.

Z Amelką przygotowałyśmy kilka ozdób z masy utwardzanej (bez użycia piekarnika), a stempelki wybierała córeczka.


Szare serduszko jak i podstawki z koroną to dalszy ciąg ozdób, które będą w salonie.
Z niecierpliwością czekam na Święta.

wtorek, 13 grudnia 2011

Śnieżynki z marcepanem

Muszę się do czegoś przyznać, nie lubię pierniczków. Dlaczego więc je piekę i co roku szukam tego idealnego przepisu, a ponadto poluję na nowe foremki? Bo dla mnie nie ma Świąt bez zapachu pierniczków. Gdy przychodzi wieczór pieczenia pierniczków, wszystko w koło staje się mniej ważne, jestem ja i aromat pierników. W tym roku było trochę inaczej, nie piekłam ich sama, w tle nie leciała cicho muzyka, wszędzie był gwar i śmiech i co jakiś czas nerwowe wołanie męża by zerknął na brykającą dwulatkę. Moja urocza Ami dzielnie mi pomagała, widać było w jej oczach ogromną radość. A dziś, do kawy, obie zajadałyśmy się wspólnie upieczonymi ciasteczkami, Amelka zjadła ich aż pięć,dlaczego mnie to tak dziwi? Amelka nie je ciastek ani ciast, z wyjątkiem pączków, więc to była dla mnie ogromna przyjemność gdy mogłam patrzeć na roześmianą buzie córeczki, zajadającej się pierniczkami własnej roboty. Między gryzami Amelka spoglądała na mnie i mówiła "Dzidzia, mama, kóka (kółka) " To była jej krótka relacja z poprzedniego wieczoru.





Zapomniałabym o najważniejszym :) Pierniczki Z Piekarnika , a ta urocza śnieżynka oczywiście z mojego ulubionego sklepu MniamMniam.

sobota, 10 grudnia 2011

Pierniczymy ;)

Udzielił mi się świąteczny klimat, dlatego też blog w świątecznej szacie. Podoba mi się, szkoda mi będzie zmieniać tło na wiosnę...ale do rzeczy. Powolnie idzie mi robienie ozdób, zwłaszcza że nie zdążymy przeprowadzić się na Święta, więc brakuje mi motywacji. Ciągle sobie tłumaczę, że na wszelki wypadek muszę być przygotowana, gdyby nagle okazało się, że do 23.12 uda się rozpakować kartony. Na razie prace wykończeniowe trwają, mamy już 2 pokoje i łazienkę, została do pomalowania kuchnia i przedpokój, potem wstawienie kuchni w okolicy 20.12 i ...no właśnie. Potrzebujemy paru silnych facetów, co by nam wnieśli meble i lodówkę na trzecie piętro, rozważam zamówienie profesjonalnej firmy przeprowadzkowej, ale 900 zł piechotą nie chodzi :) W między czasie coś tam dłubię, to bombki, zawieszki, pierniczki...Spójrzcie na mojego pomocnika, nie wierzyłam, że moja dwu letnia księżniczka jest w stanie usiedzieć 15 minut na kanapie wypychając szmacianego ludzika. Radość jej po skończeniu pracy, bezcenny widok.




Post (u)rodzinny

Nasza córeczka skończyła 2 latka, a skoro 2 to dwie imprezy urodzinowe z mnóstwem prezentów i słodkości.





Nie mogło zabraknąć puszki z ciasteczkami orzechowymi według przepisu Monigue z Home about

W prawym górnym rogu Bomba! z przepisu Llooki

Tort Tęczowy z przepisu Cukrowej wróżki






Udało mi się ustrzelić Pana fotografa :)

To były przemiłe dwa dni w gronie rodziny, Amelka do dziś na widok ciasta zaczyna śpiewać swoje sto lat (nie jestem w stanie tego przełożyć na język pisany).
Wszystkim z całego serduszka dziękujemy!

piątek, 25 listopada 2011

Kalendarz adwentowy

Pamiętam, że będąc małą dziewczynką każdego dnia w Grudniu, z niecierpliwością czekałam na czekoladkę z kalendarza adwentowego. Amelka jest jeszcze za mała by zrozumieć czym jest adwent i dlaczego akurat ten jeden smakołyk dziennie jest taki magiczny, ale dlaczego miałoby mnie to powstrzymać przed stworzeniem własnego kalendarza? Domek tworzyłyśmy razem, Amelka dzielnie podawała każde pudełeczko i dociskała aby skleiło się z pozostałymi, tworząc domek. Cieszyła się przy tym ogromnie krzycząc "dadu dadu". Do kiosku po pudełka zapałek prawie że biegła :) No i jest nasz domek adwentowy. Przy okazji chciałabym go zgłosić na wyzwanie rękoczyny #18 w Artpiaskownicy.




A od wczoraj produkuję pierniczki :) Już wkrótce pochwalę się nimi.

sobota, 19 listopada 2011

Prawie jak dzień dziecka

Kilka dni temu dotarła do mnie paczuszka ze sklepu Camomille . Wiedziałam co znajduje się w pudełku, ale nie sądziłam, że jego rozpakowywanie przyniesie mi tyle radości. Każda zamówiona rzecz była zapakowana jak prezent, w dodatku na dnie pudełka czekała na mnie niespodzianka w postaci uroczysz stempelków, w sam raz na urodziny Amelki. W końcu doczekałam się nożyczek w stylu vintage, będą one nie tylko ozdobą mojego warsztatu (jeśli takowy powstanie). Nie mogłam się oprzeć skandynawskim dzwoneczkom i szpulkom ze sznurkiem...tego czerwono białego poszukiwałam od kilku miesięcy i mimo, iż znam sklep Mimi, to oczywiście wypadło mi z głowy,że znajdę go u Niej. U Mimi kupiłam jeszcze coś wyjątkowego, ale z prezentacją tego cuda zaczekam, aż nasza łazienka nabierze kształtów (przyda jej się odrobina koloru).

Jakiś czas temu zabrałam się za tworzenie ozdób świątecznych, które miały znaleźć swoje miejsce w nowym domu, ale dopiero w przyszłym roku, ale od dwóch dni wiem, że jest wielce prawdopodobne, że Święta spędzimy w naszym długo wyczekiwanym mieszkanku, taki drobny prezent gwiazdkowy :)

Dzień Dziecka w listopadzie :)


Sznurki od Mimi.

Dzwoneczki Skandynawskie.

Mam! Są moje! Piękne, malutkie nożyczki Vintage.

W tym roku bombki na wesoło, specjalnie dla Amelki.

Wyjątkowo w tym roku, towarzyszyć nam będzie kalendarz adwentowy. Nie mam jeszcze pomysłu na szufladki i ich zawartość, ale najważniejsze, że jest już dach i sople lodu :)

wtorek, 8 listopada 2011

Zrobiło się na moment świątecznie

Witryny sklepowe nie kłamią, zbliżają się Święta. Uwielbiam ten czas jego kolory, wzory i zapachy. Uwielbiam ten gwar w centrach handlowych i muzykę, która są czy się z głośników. Nawet kawa z mlekiem jakoś lepiej mi smakuje ( może to za sprawą nowych, świątecznych kubeczków?) Nie wspomnę już o skandynawskiej modzie, która zawitała do niemal wszystkich sklepów, a która definitywnie kojarzy mi się ze Świętami. U Nas też powoli zaczynamy przygotowania do Świąt, na pierwszy ogień poszły kartki. Rzadko piszę listy, jeszcze rzadziej wysyłam kartki, ale w tym roku chcę to zmienić. Mam nadzieję, że obdarowanym osobom zrobi się naprawdę miło. Na blacie leżą styropianowe bombki, czekają na swoją kolej, a tymczasem postanowiłam pierwszy raz od czasów szkolnych, wyhaftować jakiś drobiazg. Następnym razem podzielę nitkę i będę uważniej liczyć, ale mimo to jestem ogromnie zadowolona z efektu. Za chwilkę zabieram się za kolejne dwie literki i tym samym jedna z ważniejszych ozdób w naszym nowym domu, będzie gotowa przed czasem. A co do przeprowadzki...Mieszkanie odbieramy 16.11 (trzymajcie kciuki aby ten termin już się nie przesunął), dzień później podpisujemy umowę z projektantem naszej kuchni i mamy nadzieję, że Pan K, który będzie wykańczał nasze "białe mieszkanko" uwinie się z tym szybko, np do Świąt (chociaż to tylko pobożne życzenie).











Zdecydowanie moja ulubiona kartka.



A to mój mały urwis, wystarczy dać jej trochę wody, a przez co najmniej godzinę mogę tworzyć, chociaż później mam sporo wycierania.