piątek, 5 sierpnia 2011

Odkurzone wspomnienia i radość dziecka

Czasem mam wrażenie, że otaczające mnie przedmioty mówią do mnie, jakby prosiły by o nich nie zapomnieć. Jestem przywiązana do wielu z nich, niestety niektóre mam już tylko w pamięci, ich obraz jest zamazany chociaż żyje we mnie. Są dni kiedy z sentymentem wspominam coś co widziałam w dzieciństwie, nie pamiętam gdzie i u kogo, ale widzę wyraźnie ten obraz, nie jest wcale zamglony, wręcz razi swoimi kolorami i detalami. Wtedy usilnie próbuję się dowiedzieć czy ten przedmiot jeszcze żyje. Jestem przeszczęśliwa, że niektóre te cuda dostały drugie życie, specjalnie dla mojej Amelki. Tu chyba nie trzeba słów, spójrzcie sami...krzesełko na którym siadał tata Amelki, samochód zbudowany przez Świętej pamięci pradziadka Amelki, malutki miś małego kiedyś Łukaszka. Marzę by tchnąć życie jeszcze w inne zabawki, marzę o starym drewnianym wózku, drewnianym koniku na kółkach, bardzo starej lalce, skórzanym kufrze w którym swój dom miałyby drewniane klocki, szklane kulki i prima balerina kręcąca się w kółko w rytm melodii z pozytywki. Niestety nic takiego nie pozostało w mojej pamięci, ale może gdzieś kiedyś natknę się na zapomniane zabawki i zaproszę je do świata małej Amelki.